70 lat temu, 16 listopada 1952 roku, został ordynowany na duchownego Kościoła ewangelicko-reformowanego w Polsce, ks. Zdzisław Tranda.
Ks. Zdzisław był długoletnim pastorem w parafii w Zelowie (1952-1982) oraz duszpasterzem w parafiach w Pstrążnej, Strzelinie, Łodzi, a także drugim proboszczem w parafii w Warszawie. W latach 1978–2002 pełnił funkcję biskupa naszego Kościoła. W latach 1990-1993 był prezesem Polskiej Rady Ekumenicznej. W 1993 roku, ustępując z urzędu prezesa PRE, dokonał surowego rozrachunku z przeszłością. Uznał, że błędem było poparcie PRON-u w 1982 roku, a poparcie stanu wojennego było wyrazem słabości oraz braku odwagi.
W latach 1997-2005 zajmował stanowisko przewodniczącego Komitetu Krajowego Towarzystwa Biblijnego w Polsce. Jest honorowym prezesem Stowarzyszenia DEOrecordings.
W 2002 roku został odznaczony Medalem Polonia Mater Nostra Est. W roku 2012 został laureatem Nagrody „Pontifici – Budowniczy mostów”. W styczniu 2021 roku otrzymał Nagrodę Polskiej Rady Ekumenicznej.
Sześćdziesiąt pięć lat (1953-2018) żył w związku małżeńskim z Janiną z d. Bolesławską. Doczekał się dwojga dzieci: Andrzeja i Hanny, a także trojga wnucząt i sześciorga prawnucząt. Jego braćmi byli ks. Bogdan i Edward Trandowie, a bratankiem ks. Lech Tranda.
W 2020 roku nakładem Wydawnictwa Naukowego Semper ukazała się publikacja zbiorowa pt. „Człowiek mądrego serca: Zdzisław Tranda. Pastor — biskup — ekumenista”.
W laudacji wygłoszonej podczas uroczystości wręczenia nagrody „Pontifici” Jan Turnau powiedział:
„Jest człowiekiem głęboko uczciwym, pryncypialnym, odważnym, ale w równej mierze rozważnym. Mądrze unika skrajności w sądach o sprawach i ludziach, stara się zawsze jednoczyć, nie dzielić. Wraz z całym swoim Kościołem był zdecydowanym obrońcą praw człowieka, wolności politycznej, solidarności z głównym „opornikiem”, tamte zasady postępowania łączył jednak z solidarnością wobec innych Kościołów mniejszościowych. Bronił ich przed krytyką ignorującą uwarunkowania, ów fakt fundamentalny, że o wiele łatwiej być odważnym mając miliony wiernych niż tylko tysiące.
Oczywiście brał również w obronę nasz wielki Kościół, a przecież było za co go krytykować, albowiem nie uczył się on ekumenizmu w tempie ekspresowym. Wszyscy uczymy się tego stopniowo, a biskup Zdzisław jest tu prymusem. Gdy zaś już jestem przy jego postępach w nauce, to pochwalę się, że wiem o nim coś z jego czasów szkolnych. Do gimnazjum zaraz po wojnie uczęszczał w Radomiu przez rok z moim kuzynem, który mi opowiadał, że Zdzisław był w klasie nie tylko najlepszym matematykiem; był w ogóle — można by rzec — najlepszym we wszystkim, miał autorytet niebywały. I tak już jest w tylu środowiskach przez tyle, tyle lat!
Biskup jest nazywany w naszym Kościele pontifexem, czyli budowniczym mostów. Nasz dzisiejszy Laureat jest w takim razie biskupem z samej swej natury i z tegoż powodu zasługuje znakomicie na nasze łacińskie określenie. Zaprawdę, czyli amen!”.